Strona domowa Lifestyle Dla kogo siłownie na świeżym powietrzu?

Dla kogo siłownie na świeżym powietrzu?

0
0
siłownia

Ostatnio powstaje wiele siłowni na świeżym powietrzu. Często powstają one w parkach, przy promenadach, przy nowych obiektach sportowych (boiska), czy przy placach zabaw. Zastanawiające jest czy naprawdę jest, aż tak duże zapotrzebowanie na tego typu obiekty? Czy ludzie naprawdę, aż tak często z tego korzystają? Na pewno jest to bardzo ciekawa opcja, zwłaszcza, gdy pogoda dopisuje, bo zimą czy w deszczu raczej nie ma żadnej przyjemności z ćwiczenia na takim obiekcie.

Bywając w różnych miastach obserwowałam, przyglądałam się tym obiektom i stwierdzam, że nie widziałam jakiegoś dużego zainteresowania. Nie widziałam też nikogo kto jakoś dłużej by ćwiczył na tego typu siłowni. Głownie można było zaobserwować młodzież, która traktuje to trochę jak taki plac zabaw dla starszych, czy przechodniów zainteresowanych tym obiektem.

Gdzie leży fenomen tych siłowni?

Zapewne będą one zwiększać swoją popularność. Nie każdego stać, aby co miesiąc wydawać po kilkadziesiąt, a czasami nawet kilkaset złotych na profesjonalne siłownie czy klubu fitness. Z takiego obiektu może skorzystać każdy. Można poszukać na Internecie filmików, jak ćwiczyć, jak korzystać z urządzeń, które możemy najczęściej znaleźć na tego typu obiektach. Moda ta przyszła do nas oczywiście z zachodu, a tam siłownie na świeżym powietrzu to często jest urozmaicenie spaceru – nordicwalking, biegu czy jazdy na rowerze. Zapewne i do nas dojdzie ta moda w pełni, na razie jest to tylko coś nowego co budzi zainteresowanie.

Dzieci bawią się na dworze

Gdy przychodzi wiosna i lato, pogoda zazwyczaj jest idealna do wyjścia z domu i spędzenia trochę czasu na dworze. Wydaje się, że spragnione tego powinny być zwłaszcza dzieci. Bo chyba już zdążyły się wynudzić w domu przez jesień i zimę. No właśnie, teraz to się chyba tylko tak wydaje. Przynajmniej jeszcze tak było kiedyś. W wakacje, czy w weekend dzieciaki latały po dworze od rana do wieczora. Mamy tylko wołały przez okno swoje pociechy na obiad czy kolację. Bywało i tak, że nawet nie było czasu na jedzenie i jadło się kanapki na dworze. Nie było komputera, ani telewizora. Na dworze było mnóstwo rzeczy do robienia, mnóstwo gier, w które można było i koniecznie trzeba było zagrać.

Tylko pozazdrościć dzieciom, które dorastały w tych czasach, miały ogromne szczęście. Bawiło się w chowanego, w podchody, w raz dwa trzy baba jaga patrzy czy figurki marmurki. Dziewczyny grały w gumę czy w kabla, albo w klasy. Chłopcy częściej biegali po boisku, grali w piłkę nożną. Zawiązywały się przyjaźnie, wspólne przeżycia i przygody łączyły. Takie gry na dworze uczyły współpracy, zdrowej rywalizacji i współzawodnictwa. Rodzice nie przejmowali się aż tak jak teraz, że dziecko się ubrudzi czy nabije sobie jakiegoś siniaka. Mówiono nawet, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko. Nawet zimą, kiedy teoretycznie pogoda nie sprzyjała, to dziecko ciągnęło na dwór. Wystarczyło się ciepło ubrać. Jaka za to była frajda z lepienia bałwana, zjeżdżania na sankach, czy bitew na śnieżki.

Pokaż więcej artykułów
Pokaż więcej w Lifestyle

Dodaj komentarz

Sprawdź także

Kto powinien ukończyć szkolenia z zakresu zadań gminy?

Szkolenia z zakresu zadań gminy stanowią fundamentalny element współpracy pomiędzy mieszka…